Kurs szydełkowania
Witam serdecznie
Kurs szydełkowania zamieszczony na mojej stronie jest przede wszystkim przeznaczonych dla osób, które właśnie wzięły szydełko do ręki po raz pierwszy,
ale jeżeli ktoś zawitał na stronę by tylko sprawdzić jak robi się, któryś ze splotów, bo zapomniał to oczywiście również witam serdecznie i zapraszam dalej.
A rozpoczynających dopiero przygodę z szydełkiem proszę o przeczytanie kilku poniższych zdań.
Moja Droga zanim rozpoczniesz naukę, spróbuj sobie przypomnieć jak to było, gdy po raz pierwszy wzięłaś do ręki długopis.
Zanim nieporadne i trochę "koślawe" szlaczki zmieniły się w litery czekały Cię długie tygodnie ćwiczeń, płaczu i narzekania.
Ręka musiała się przyzwyczaić do nowej roli - do pisania.
Jeżeli masz nadzieję, że wystarczy wziąć do ręki szydełko, przeczytać pierwszy lepszy kurs i już z pod Twojej ręki zaczną wychodzić cudowne serwetki, to muszę Cię rozczarować na samym wstępie.
Nastaw się psychicznie na to, że tak jak kiedyś uczyłaś rękę pisania, tak teraz będziesz ją musiała nauczyć pracy szydełkiem.
Uświadomienie sobie tego na wstępie jest bardzo ważne. Pomoże Ci to uniknąć rozczarowania po kilku godzinach bezowocnej, na pozór, pracy.
Nie piszę tego po to by Cię zniechęcić, wprost przeciwnie. Świadomość, że początki każdej z nas były takie same (czyli trudne), sprawi (mam nadzieję), że nie stracisz zapału po pierwszej porażce. Do każdego rodzaju robótek ręcznych trzeba mieć cierpliwość.
Na samym początku potrzebne nam będzie grube szydełko i kłębek starej, grubej wełny.
Osoby uczące się szydełkowania, można podzielić na dwie grupy. Te pierwsze robią zbyt ciasne sploty (za mocne napinanie nici, spruć tego potem nie sposób, bo zostają same węzły), a drugie zbyt luźne.
Z czasem ręka wyrobi się na tyle, że znajdziemy "złoty środek".
Ja zaczynając naukę należałam do grupy pierwszej i byłam jednostką wybitnie odporną na ten rodzaj wiedzy. Ciocia, która mnie uczyła miała świętą cierpliwość. Kilka razy mówiłam, że nigdy się nie nauczę i wszystko zostawiałam, a ciocia cierpliwie czekała aż wrócę...
W końcu "załapałam" o co w tym chodzi. Wolę nie mówić ile kordonków zmarnowałam przy tej nauce. Właśnie dla tego doradzam na początek starą wełnę, której po pierwsze nie będzie szkoda jak się zmarnuje a po drugie jest grubsza, będziemy widzieć co robimy, łatwiej będzie przeliczyć oczka czy spruć po nieudanej próbie.
Odetchnij głęboko, przypomnij sobie tę obłędną serwetkę czy bluzeczkę, którą chcesz sobie zrobić sama (przypominaj sobie o niej za każdym razem gdy będziesz chciała dać za wygraną) i zaczynamy...
|
Łańcuszek
|